Od wielu wieków ciemność pobudzała ludzką wyobraźnię. Mieszkańcy wielu miast starali się nieco oswoić nocne mary za pomocą ognia. To, co dokładnie widzimy, jest zawsze lepsze od tego, co balibyśmy się ujrzeć. W Krakowie jasność nastała w 1830 r., kiedy na ul. Gołębiej po raz pierwszy zorganizowano pokaz oświetlenia gazowego. Jeszcze wcześniej krakowskie ulice oświetlały lampy na olej rzepakowy, lampy naftowe i pochodnie. Co robiono, aby ujarzmić niesforny ogień rozgrzanej do czerwoności pochodni? Łatwo możemy to sprawdzić – wystarczy przejść się w kilka miejsc w okolicy Rynku Głównego.
Pochodnia była jednym z najwcześniejszych i najbardziej prymitywnych sposobów iluminacji. Ma ona formę kawałka drewna, który przypomina pręt, owiniętego na jednym końcu szmatą zanurzoną w łatwopalnym płynie, często nasączona smołą lub tłuszczem. Jeśli płyn natomiast jest mieszaniną siarki i wapna, pochodnia nie zgaśnie po włożeniu do wody. Tego rodzaju pochodni używali m.in. starożytni Rzymianie. Aby otrzymać stałe źródło światła, bardzo często umieszczano je w kinkietach, dzięki czemu zamek lub krypta zyskiwały nowy blask. Pochodnia była używana jako symbol nadziei i życia, a odwrócona do góry nogami – śmierci i żałoby. Często towarzyszyły także uczestnikom różnych procesji i parad.
Gasidła pochodni w Krakowie
Mimo swoich niezaprzeczalnych zalet, pochodnie miały także wiele wad – nie były wygodne w użyciu, szybko gasły, stanowiły niebezpieczeństwo w drewnianej architekturze i potrafiły boleśnie poparzyć osobę, która je dzierżyła. Aby uniknąć problemów z zaprószeniem ognia, większość budynków miała specjalne kamienne otwory, gdzie mieszkaniec mógł umieścić pochodnię i zgasić jej płomienie. Spacerując po Krakowie, wciąż możemy znaleźć kilka przykładów takich zagaszaczy do pochodni. Znajdują się one m.in. na rogu Sukiennic. Poniżej zdjęcie przedstawiające zagaszacze do pochodni wewnątrz Sukiennic (od strony ul. św. Jana).

A tak prezentują się gasidła pochodni w Sukiennicach w przybliżeniu:
Gasidła pochodni przy ul. Kanoniczej 9
Tajemnicze, ociosane bryły kamienne z wgłębieniami, nazywane również gaśnikami lub zagaszaczami, znajdziemy także w innych miejscach Krakowa. Kolejne gasidła znajdują się na ul. Kanoniczej 9, tuż obok wejścia do Uniwersytetu Papieskiego im. Jana Pawła II w Krakowie. W tym miejscu kamienny blok ma formę trapezowatą i znajduje się zaraz pod tabliczką z numerem 9.


Gaśniki pochodni przy ul. Sławkowskiej 6 i 13
Oprócz kamiennych gasideł pochodni w Krakowie, używano także żelaznych koszy, które pełniły tę samą funkcję – ochronę przed ogniem. Idąc śladem kolejnych gasideł, powinniśmy udać się na ul. Sławkowską 6, gdzie znajdziemy nieco mniejszy gaśnik, ponieważ posiada on 3 otwory na pochodnie. Dodatkowo, przy ul. Sławkowskiej 13 przy jednej z restauracji znajdują się kolejne z zagaszacze.


Gasidła przy ul. św. Jana 15
Naszą wędrówkę śladem dogasającego ognia możemy zakończyć przy ul. św. Jana 15, gdzie przy Pałacu Lubomirskich znajdziemy kolejne gasidła pochodni.


Nie tylko Kraków
Co więcej, jeśli kiedyś będziemy w aktualnej stolicy Polski, możemy w kilku miejscach znaleźć podobne gasidła. W Warszawie gasidła pochodni znajdują się przed Pałacem Raczyńskich (ul. Długa 7), Pałacem Biskupów Krakowskich przy ul. Miodowej 5 oraz przed Pałacem Branickich (przy wejściu od strony ulicy Podwale).