Ostatnio przeglądając zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego, trafiłam na ciekawe zdjęcia pożaru na Rynku Głównym. Wyszukiwarka nie pomogła mi za bardzo w dostarczeniu bardziej szczegółowych informacji, dopiero „Ilustrowany Kurier Codzienny” przyszedł z pomocą, wyjaśniając, co spłonęło, jakie były straty i ile trwała akcja gaśnicza.
26 sierpnia 1933 r. na Rynku Głównym zebrał się tłum gapiów. Była ładna, sierpniowa sobota, kiedy około godziny 14.00 kilka osób zauważyło w okienkach piwnicznych kamienicy przy ul. Siennej kłęby dymu.

W pomieszczeniu znajdowała się fabryka Kleina, w której produkowano środki do czyszczenia metali. Ogniem zajęły się drewniane półki. Na miejsce przyjechały trzy wozy straży pożarnej, jednak dostęp do siedliska ognia był bardzo utrudniony – lochy piwniczne ciągnące się aż do Placu Mariackiego, stanowiły dla strażaków dość skomplikowany teren.

Po znalezieniu właściwego korytarza, strażacy zorientowali się, że dostęp do wnętrza jest uniemożliwiony ze względu na żar i gryzący dym. Nie pomogło również założenie masek gazowych i aparatów tlenowych. Ponieważ dostęp do centrum ognia był utrudniony, zdecydowano się wybić okienka, znajdujące się przy chodniku od strony Rynku Głównego.

Przez otwór zsunięto drabinę i przystąpiono do akcji gaśniczej, która trwała około 2 godzin. Straty oszacowano na 1 500 zł, choć mogły być one dużo wyższe, ponieważ wokoło znajdowały się składy innych firm. Przyczyny pożaru nie były znane, wiadomo tylko, że ogień wybuchł jednocześnie w 3 miejscach.

Źródła:
Tekst powstał na podstawie artykułu w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym” z 26 sierpnia 1933 r.