Olbrzymia łuna nad centrum Krakowa, opalone mury i języki ognia – osiemdziesiąt pięć lat temu krakowski Teatr Bagatela (wtedy funkcjonujący jako kinoteatr) rozpaliły nie tylko emocje widzów. W nocy z 6 na 7 kwietnia 1928 r. pół godziny po północy wybuchł pożar, który zniszczył teatr niemal całkowicie. Po budynku pozostały tylko zgliszcza.
Dyrekcja Bagateli zarządziła w Wielki Piątek 6 kwietnia 1928 r. przedświąteczne sprzątanie sali teatru. Kilku strażaków miało oczyścić ściany z nagromadzonego kurzu. Tę czynność wykonywali do godz. 17.00, później opuścili budynek. Oprócz strażaków w budynku była również dozorczyni, która czyściła podłogę. Dozorczyni wyszła z teatru, zostawiając wszystko w należytym porządku. Jeszcze o północy wypuszczała z kamienicy na ul. Karmelickiej jedną osobę i nie zauważyła nic podejrzanego.
Ogień wybuchnął pół godziny po północy i z minuty na minutę miał coraz większy zasięg. Czerwona łuna odbijała się już w oknach budynków na ulicy Krupniczej i Karmelickiej. Mieszkańcy zaczęli gorączkowo dzwonić po straż pożarną. Nie mogli zaalarmować strażaków z powodu złego funkcjonowania nowych aparatów centrali telefonicznej. Jeden z mieszkańców wskoczył do taksówki i pojechał osobiście zaalarmować straż, która dopiero wtedy wyjechała ze swojej jednostki. Była godzina 00.52, czyli prawie pół godziny od kiedy wybuchł ogień. Minutę później łunę widać już było z wieży w kościele Mariackim.

Na miejsce przyjechały trzy zastępy straży pożarnej. Sytuacja była bardzo trudna, szalejący ogień zagrażał już sąsiednim budynkom. Piesza i konna policja otoczyła miejsce pożaru, by nie dopuścić gapiów, którzy przeszkadzali w akcji. Strażacy wspięli się po drabinach hydraulicznych na wysokość dachu, wtedy nastąpiło to, czego się obawiano – wybuchła kabina operatorska, a zgromadzone w niej filmy natychmiast zajęły się ogniem.
Kilku strażaków zostało odrzuconych przez siłę wybuchu, udało im się jednak zawisnąć na haku bezpieczeństwa. Płomienie wybuchnęły z podwójną siłą. Nagle runęło wiązanie stropu, a czarny, duszący dym zasłonił całą Bagatelę. Strażacy wyciągnęli maski i w nich kontynuowali akcję gaszenia.


W wyniku pożaru całkowicie spalił się dach teatru, scena, okna i drzwi. Spłonęło także kosztowne pianino, lustra, krzesła na widowni, w lożach i na balkonie. Pomieszczenie z urządzeniami do projekcji filmowych, garderoba, bufet oraz ubikacje zostały zachowane.




Lokalizowanie ognia trwało do czwartej rano, a dogaszanie do godziny szóstej. W Wielka Sobotę przed Bagatelą gromadzili się mieszkańcy Krakowa, by zobaczyć zgliszcza teatru. Straty oszacowano na pół miliona złotych. Ogień powstał prawdopodobnie w magazynie mebli pod sceną.(1) W Krakowie plotkowano również, że pożar mógł wybuchnąć w wyniku podpalenia.(2) Z budynku pozostały tylko mury. Jak na ironię zachował się również ułożony z elektrycznych żarówek napis: Przedpiekle – reklamujący film na podstawie powieści Gabrieli Zapolskiej.(1)

Źródła:
1. Strona Bagateli
2. Orędownik Ostrowski, 10.04.1928 r.
Tekst powstał na podstawie artykułów w „Ilustrowanym Kuryerze Codziennym”: Pożar „Bagateli” w Krakowie i jego szczegóły oraz Żywiołowy pożar krakowskiej „Bagateli”.