W okolicach krakowskiego Rynku prawie każda ulica jest z czegoś znana lub ma swoją drobną tajemnicę. Wszyscy wiedzą, że na Brackiej pada deszcz, ale prawdopodobnie nie wszyscy słyszeli, co skrywała ulica Kanonicza. Kilkanaście lat temu w jednej z kamienic na tej ulicy odkryto prawdziwy skarb. Choć nie lśnił blaskiem złota, jego wartość mogłaby spokojnie przewyższyć wartość piramidy ze złotych sztabek.
Sensacyjne znalezisko przy ul. Kanoniczej 13 w Krakowie
Krakowskie odkrycie wzbudziło ogromną sensację. 8 maja 1979 r.(4) w podziemiach kamienicy przy ul. Kanoniczej 13 znaleziono zbutwiałe fragmenty skrzyni. Na moment cały archeologiczny świat wstrzymał oddech. Co znajdowało się w środku?

Oczywiście skarb. I to nie byle jaki, bo wiele wskazywało na to, że natrafiono na skarbiec książęcy pochodzący z IX w.(2) W zniszczonej skrzyni odnaleziono stare płacidła, które były używane zanim pojawiły się monety w znanej nam formie. Skarb liczył 4212 żelaznych sztabek podobnych do siekierek. Wszystkie miały długość od 27 do 41 cm, a łączna waga wynosiła 3630 kg.(3) Przed wprowadzeniem srebrnych monet do zakupu towarów używano różnego rodzaju surowców, m.in. soli, skór czy właśnie żelaza.

Grzywny były ułożone bardzo równo i starannie. Prawdopodobnie w tej kryjówce umieszczały je 3 lub 4 osoby przez kilka dni.(4) Po ukryciu skarbu górna część jamy została zasypana piaskiem, a płacidła znalazły się około 10-30 cm pod powierzchnią ziemi. Dlaczego nikt nie wrócił po grzywny? Przyczyny mogły być różne, od zmiany ukształtowania terenu w miejscu ukrycia skarbu, przez ufortyfikowanie tego miejsca, aż po sytuację polityczną i militarną oraz podporządkowanie Małopolski Wielkim Morawom.(4)
Informacja o odnalezieniu skarbu, nazywanego także Skarbem Wiślan, wywołała liczne spekulacje. Plotkowano o odnalezieniu złota i kosztowności. Niektórzy mieszkańcy Krakowa wyczuli możliwość łatwego zysku, odnotowano nawet próbę włamania do kamienicy, w której znajdowały się już tylko resztki zbutwiałej skrzyni.(2)

Choć płacidła nie zostały wykonane ze złota, ich wartość była ogromna. Odnalezienie wszystkich 4212 grzywien kilkaset lat temu było jak trafienie szóstki w Lotto. Za trzydzieści sztuk można było wówczas kupić bardzo dobry miecz, a cały skarb wystarczyłby na zakup około 300-350 sztuk bydła.(1) Do tamtej pory w Polsce archeolodzy odnaleźli w różnych miejscach tylko kilka pojedynczych płacideł. W tym jedno w Nowej Hucie na terenie obecnego Szpitala im. Żeromskiego.(2) Skarb z ul. Kanoniczej był największym tego typu znaleziskiem w całej Słowiańszczyźnie.(1)

Gdzie obejrzeć skarb Wiślan?
Kamienica, w której odnaleziono skarb znajduje się na skraju dawnej osady wawelskiej nazywanej Okołem.(1) Miejsce było zamieszkiwane przede wszystkim przez rzemieślników i drobnych kupców. Żelazne sztabki posiadają z jednej strony otwór, który umożliwiał zawieszenie ich na sznurze i noszenie przy sobie. Obecnie nadal nie wiadomo, w jakich okolicznościach skarb znalazł się na ul. Kanoniczej. Wiadomo natomiast, że część grzywien można obejrzeć w Muzeum Archeologicznym na ul. Senackiej 3. W każdą niedzielę od godz.10.00 do 15.00 wstęp jest darmowy. Za murami znajduje się również całkiem ładny ogród, w którym można przysiąść i rozważyć własną koncepcję pochodzenia Skarbu Wiślan.

Źródła:
1. M.Czuma, L.Mazan, Pępek świata nazywa się Kraków
2. Sensacyjne odkrycie w Krakowie, Dziennik Polski 1979 r.
3. Informacje w Muzeum Archeologicznym.
4. Strona internetowa Muzeum Archeologicznego.
Zdjęcia: fotografie własne