Termometr uczuć Krakowa

W marcu 1939 r. ogłoszono Pożyczkę Obrony Przeciwlotniczej, która miała na celu zebranie środków przeznaczonych na dozbrojenie polskiej armii na wypadek wojny. W kwietniu na Rynku Głównym ustawiono ogromny termometr o nazwie Termometr uczuć miasta Krakowa, na którym codziennie malowano kreskę wskazującą wysokość sumy zebranej przez mieszkańców miasta.

Termometr uczuć Krakowa
Termometr uczuć Krakowa, 1939 r.
Termometr w Krakowie
Termometr, na którym zaznaczono ilość wpłat na Pożyczkę Obrony Przeciwlotniczej, 1939 r.

Do subskrybowania pożyczki namawiały ogłoszenia w gazetach oraz transparenty zawieszone na krakowskich budynkach.

Subskrypcja termometr
Tabliczki ogłoszeniowe informujące o przyjmowaniu zgłoszeń na subskrypcję pożyczki na drzwiach kantoru w Krakowie.
Głos gminy żydowskiej
Ogłoszenie w „Głosie gminy żydowskiej”, 1939 r.

W lipcu 1939 r. termometr został przeniesiony do Barbakanu. Na krakowskim Rynku zgromadziły się liczne tłumy, mistrz Twardowski, dwie orkiestry oraz kilka osób przebranych za lajkoniki. Wśród nich jeden z mężczyzn niósł tablicę z napisem: Nie subskrybowałem, nie jestem zły, tylko głupi. W czasie wydarzenia uformował się tłum ludzi, który przeszedł ulicą Floriańską aż do Barbakanu.

Kiedy krakowianie zgromadzili się wewnątrz, mistrz Twardowski na tle księżyca, zaczął odczytywać fraszki. Później rozpoczęto wbijanie w termometr pamiątkowych gwoździ, z których każdy kosztował złotówkę. Nazwiska osób dokonujących zakupu ogłaszano przez megafon. Całkowity dochód miał zostać przeznaczony na budowę szkoły lotniczej Orle Gniazdo. W wyniku pożyczki krakowianie wpłacili 11 800 000 zł (w calej Polsce zebrano 400 mln zł).

Termometr uczuć Krakowa
Ilustracja z książki: „Na Rynku w Krakowie, czyli o sprawach ważnych i mniej ważnych”.

Termometr uczuć Krakowa miał zostać przeniesiony na lotnisko dla szybowców w Bodzowie i pełnić tu rolę masztu. Tempo Dnia, które zdawało relację z całego wydarzenia, skomentowało przeniesienie termometru słowami inżyniera Ossowieckiego:

Możemy spokojnie jechać na wakacje, wojny nie będzie.

Źródła:
Tekst powstał na podstawie książki Na Rynku w Krakowie, czyli o sprawach ważnych i mniej ważnych, które się tu wydarzyły w latach 1257–1939, J. Ronikier oraz popołudniówki Tempo Dnia nr 188.

Skomentuj